Filip Lech
Szyfry i dysonanse: sacrum w muzyce polskiej
Dwie wojny światowe, Zagłada, gułagi i komunistyczna opresja – cierpienie odcisnęło nieusuwalne piętno na twórcach XX stulecia. Theodor W. Adorno pytał: czy po Auschwitz można jeszcze tworzyć poezję? Pascal Quignard, filozofujący pisarz francuski powiedział otwarcie: „Nienawidzę muzyki'” („La Haine de la musique”, 1966). Zwracał uwagę na to, że muzyka jest wszechobecna, towarzyszy nam w kawiarniach, sklepach, samolotach; rozbrzmiewała nawet w obozach koncentracyjnych.
Krzysztof Penderecki spędził II wojnę światową w Dębicy, małej miejscowości zamieszkałej głównie przez ludność żydowską. „Wielu członków mojej rodziny zginęło. Bez tych doświadczeń nie byłbym w stanie tworzyć swojej muzyki”, mówił kompozytor w rozmowie z Johnem Wilsonem na falach BBC 4. „Jestem katolikiem, ale większość moich kolegów to byli Żydzi. Widziałem likwidację getta na własne oczy. Dorosłych wysyłano do komór gazowych, ale osoby starsze i małe dzieci zabijano na miejscu. Trudno uwierzyć, że to było możliwe”.
Pierwszym utworem, w którym Krzysztof Penderecki odniósł się do religii, były Psalmy Dawida z 1959 roku, dedykowane dwuznacznie „Mojemu Ojcu”. Młody kompozytor starał się pogodzić język nowej muzyki (atonalność, punktualizm) z regułami kontrapunktu staroklasycznego. To muzyka szorstka i niepokojąca, łącząca nowoczesne środki wyrazu z dążeniem do pewnej równowagi. W Psalmach Dawida przeciwwagą do kasandrycznego śpiewu, grzmiącej perkusji i fortepianu są delikatne partie harfy i czelesty.
W 1961 roku Andrzej Panufnik skomponował wokalno-instrumentalną modlitwę odnoszącą się do innej wizji duchowości – oscylującej gdzieś pomiędzy ekumenizmem i popularnymi interpretacjami filozofii Wschodu. Universal Prayer do słów poematu Alexandra Pope’a została napisana z myślą o chórze ludzi wszelkich ras, narodów i wyznań – chórze powszechnym.
„Każdy z czworga solistów, marzyłem, również byłby przedstawicielem innej rasy. Jeśli zaś chodzi o instrumenty, to postanowiłem się ograniczyć jedynie do organów i trzech harf’”, mówił Andrzej Panufnik.
W latach 60., kiedy Panufnik napisał Universal Prayer, ruch ekumeniczny był dopiero w powijakach, a wspólne modlitwy wiernych różnych wyznań nie należały wcale do codzienności. Sprawiało to pewne trudności: Leopold Stokowski, który od początku nalegał na to, by mógł jako pierwszy na świecie zadyrygować nową kompozycją Panufnika, długo szukał kościoła, który zgodziłby się wykonać tak postępowy utwór w swych murach. Pierwsza prezentacja ekumenicznej modlitwy Panufnika odbyła się w anglikańskiej Katedrze św. Jana w Nowym Jorku (utwór wykonywano dwa razy, dzień po dniu, w obecności około 4000 słuchaczy). Kolejne wykonanie miało miejsce w katolickiej Katedrze św. Patryka, w chórze śpiewali chrześcijanie, żydzi i buddyści.
III Symfonia, nazywana „Symfonią pieśni żałosnych” Henryka Mikołaja Góreckiego to jeden z największych bestsellerów fonograficznych muzyki współczesnej (legenda mówi, że słuchali jej nawet kierowcy tirów). Napisana w 1976 roku kompozycja jest także jednym z najciekawszych przedstawień polskiej duchowości. Górecki sięga tu do archetypu matki opłakującej śmierć dziecka – Marii i kobiet współczesnych, których dzieci zginęły na wojnie. W pierwszej części symfonii korzysta z renesansowej lamentacji. W drugiej części to dziecko, w tym wypadku córka, pociesza swoją matkę (Górecki cytuje inskrypcję, którą w katowni gestapo w Zakopanem zostawiła nastoletnia Helena Błażusiakówna). W ostatniej części kompozytor użył pieśni ludowych z okresu powstań śląskich.
Pisząc o duchowości w polskiej muzyce nie sposób nie wspomnieć o Wojciechu Kilarze, kompozytorze głęboko wierzącym, którego twórczość była wręcz napędzana przez wiarę. Jednym z jego najważniejszych utworów jest pełna archaizacji Missa pro pace (Msza o pokój) z 2001 roku. Centralne miejsce zajmuje tu śpiew, instrumenty tworzą tylko nieśmiałe tło. Utwór składa się z pięciu tradycyjnych części: Kyrie, Gloria, Credo, Sanctus i Agnus Dei. W jednym z tematów Kyrie Kilar zawarł, podobnie jak Penderecki, motyw B-A-C-H. W Glorii pojawiają się motywy góralskie. W Credo słyszymy tylko chór i przewodzącego mu tenora. Kilar podkreślał, iż jego celem było napisanie muzyki skromnej, wręcz ubogiej w środki, która nie miała być wyrazem kompozytorskiej wirtuozerii, ale świadectwem wiary.
„W moim pojęciu to nie jest wielka msza pontyfikalna, przebrana we wspaniałe szaty liturgiczne, w potężnej katedrze, ale msza odprawiana w skromnych zakonnych habitach, w jakimś odludnym klasztorze średniowiecznym”, mówił w wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”.
Najważniejszym współczesnym kompozytorem muzyki sakralnej w Polsce jest Paweł Łukaszewski. W jego dorobku znajdziemy wielkie utwory symfoniczne i chóralne, ale o sacrum potrafi opowiadać także za pomocą skromniejszych środków. Kompozytor sięga po teksty łacińskie, a łacinę traktuje jako język „nadal nośny i żywy dzięki Kościołowi i muzyce”. Nie opisuje swojej muzyki przy pomocy utartych określeń pokroju neoromantyzmu albo neoklasycyzmu, lecz często odnosi się do muzyki dawniejszej. Być może najprecyzyjniej skomentował jego twórczość Adrian Thomas, nazywając go „antymodernistą”.
W 2010 roku Łukaszewski skomponował Responsoria Tenebrae na sekstet wokalny. Utwór odnosi się do nabożeństw officium z okresu Wielkiego Tygodnia. Wzorem kompozytorów renesansowych Łukaszewski nawiązał do gatunku motetu. Rok później przearanżował swój utwór na… sekstet saksofonowy. Nowej wersji nadał tytuł Lenten Music. „Brzmienie saksofonu jest dla mnie bardzo sakralne, głębokie”, mówi pochodzący z Częstochowy kompozytor.